Nauka czytania to popularny temat dyskusyjny na forach i grupach. Rodzice przedszkolaków i młodszych dzieci zastanawiają się, czy warto podejmować wysiłek oswajania swoich maluchów z czytaniem. Postaramy się naświetlić temat nieco szerzej, by pomóc Wam rozstrzygnąć wątpliwości związane z tym zagadnieniem.
Nauka czytania jest złożoną umiejętnością, której nabycie to kilkunastostopniowy proces. Na sukces składa się przebrnięcie przez kilka oczywistych etapów, ale także kilku mniej oczywistych. Na początek spróbujmy zdefiniować na czym to polega.
Chcemy nauczyć dziecko czytać, czyli tak naprawdę zależy nam na:
– oswojeniu dziecka z literami?
– doprowadzenie go do poziomu łączenia liter czy sylab w słowa?
– umiejętności płynnego czytania?
– czy czytania ze zrozumieniem?
Może chcemy po prostu zachęcać je do nabywania różnorodnych umiejętności, motywować do rozwoju, zaciekawiać światem?
A może zależy nam, by przez pryzmat pracy przy nabywaniu tej umiejętności lepiej poznać nasze dziecko? Zobaczyć, na jakie trudności napotyka i odpowiednio wcześnie je wesprzeć?
Jak pomóc dziecku z nauką czytania?
Zastanówmy się na początek właśnie nad naszą rodzicielską motywacją, która nam przyświeca. Jeśli będziemy przekonani, że chcemy pójść drogą wspierania rozwoju dziecka poprzez to doświadczenie edukacyjne, warto wiedzieć, że nauka czytania zaczyna się od urodzenia. Już na samym początku uśmiechamy się do dziecka, wypowiadamy słowa i komunikujemy się z małym obserwatorem i słuchaczem.
Dziecko zapoznaje się z melodią języka, znaczeniem słów, wymową, mimiką, gestami, emocjami. Rozwija się własnym tempem. Zachęcamy, by zawsze szanować to tempo i nie przejmować się tym, co według poradników maluch powinien już umieć. Przy czym nie warto też zupełnie odrzucać pewnych standardów, gdyż one pomagają utrzymać czujność. Każdy świadomy rodzic wie, że nie warto serwować dziecku zbyt dużą porcję bodźców i chaosu. Nie warto przyspieszać siadania, chodzenia czy omijać etapu raczkowania. Podobnie nie warto korygować zainteresowań, stawać w kontrze do naturalnych potrzeb rozwojowych. Warto razem z dzieckiem ulegać jego fascynacji światem i towarzyszyć mu, wspierać i otwierać na świat.
Pośród tego naturalnego bycia razem, zachęcamy, by kierować zainteresowanie maluszka na równie naturalną część naszego życia, jaką jest strefa komunikacji, słów, także tych napisanych. Dostępność interaktywnych zabawek, a także książeczek – pełnych niespodzianek nie ułatwia zadania skupienia uwagi malucha na pozbawionych fajerwerków napisach. W książeczkach sensorycznych, pełnych kolorów i obrazków, przycisków i dodatkowych atrakcji związanych z odkrywaniem i manipulowaniem, napisy schodzą na dalszy plan. W Panu Kartku bardzo lubimy takie ciekawe książeczki, jednak kategoryzujemy je do przedziału zabawek, nie książeczek. Książeczka dla nas wiąże się z historią, której uzupełnieniem są ilustracje.
Jednak zanim dziecko będzie zdolne do samodzielnego czytania, warto zadbać o to, by:
– rozwijało koordynację ruchową
– bawiło się różnorodnie, czasem samodzielnie, czasem w towarzystwie
– spędzało czas w ruchu, na świeżym powietrzu
– doświadczało.
A w tym wszystkim: odpowiadajmy na pytania, dbajmy o poprawną wymowę, sylabizujmy, czytajmy książki sami i dziecku, zwracajmy uwagę na litery, teksty – także przy okazji, w różnych sytuacjach. Otoczmy dziecko literami, by oswajanie z tematem było naturalne.
Jak nauczyć małe dziecko czytania?
Na tym etapie wspieramy jego rozwój i zabezpieczamy bazę do nabywania kolejnych umiejętności, w nauce czytania możemy skorzystać na tym pierwszym etapie choćby z takich narzędzi jak naklejki z literkami, kamienie z sylabami, gry edukacyjne czy karty z obrazkami i napisami. Często kolejnym etapem jest sięgnięcie po zestaw: Litera do litery lub Sylaba do sylaby. Prosta formuła tych zestawów pokazuje dzieciom mechanizmy, które pozwalają wyczarować z liter słowa.
Bawmy się w syntezę i analizę nie tylko przy stole, pochyleni nad słowami, ale także słuchowo – podczas spacerów czy jazdy samochodem. Nie musimy przy tym bawić się w nauczycieli, rezerwować specjalnego czasu na naukę. Możemy bawić się bez żadnej presji. Czy to jest nauka czytania?
Właśnie tak. To jest nauka, przynajmniej w przekonaniu zespołu Pana Kartka. ☺
Pan Kartek nie zachęca do nauki w tradycyjnym rozumieniu, którym jesteśmy nasiąknięci po przebyciu własnej ścieżki szkolnej. Zachęcamy, by uszanować prawa beztroskiego dzieciństwa i stawiamy na to, by je maksymalnie przedłużyć. W tym właśnie tkwi dla nas sens, jaki upatrujemy w oswajaniu dzieci z czytaniem na etapie przedszkolnym. Dzieci, dla których czytanie będzie kojarzone z przyjazną atmosferą, zabawą z rodzicami, błogim czasem spędzonym w domu, nie odczują, że to dzieciństwo kończy się wraz z pójściem do szkoły. Dla tych dzieci szkoła nie będzie źródłem stresu i presji czasu, które tak często towarzyszą nabywaniu umiejętnościom w atmosferze pogoni za utrzymaniem jednakowego tempa pracy grupy.
Zależy nam, by nasze dzieci ochronić przed niepotrzebnym stresem, pogonią za ocenami, złą samooceną. Chcemy, by rozwijały się harmonijnie, w zgodzie ze sobą i w poczuciu, że świat im sprzyja. W trosce o taki komfort pierwszoklasisty zachęcamy do bawienia się literami, głoskami, sylabami i słowami.
Pierwszoklasista, który umie czytać, oprócz tak oczywistych plusów, jakimi są: redukcja stresu i presji, mniejsze obłożenie ćwiczeniami i zadaniami domowymi w adaptacyjnym czasie pierwszego semestru nauki oraz większa pewność siebie, ma bazę do tego, by działać samodzielnie. Jest to ważny aspekt nie tylko na języku polskim, ale także w innych dziedzinach, gdzie trzeba zapoznać się z poleceniem czy odczytać treść zadania. Dziecko potrafiące czytać będzie mogło od początku samodzielnie zadbać o swoje sprawy związane z przygotowaniem do szkoły, co bardzo procentuje w późniejszych latach.
Nauka czytania – jak możesz pomóc swojemu dziecku się skupić?
Inną kwestią, o której często wspominamy jest opcja: „na wszelki wypadek”. Załóżmy, że zdecydowaliśmy się podjąć wyzwanie nauki czytania i świadomie angażujemy się w proces nabywania tej umiejętności przez nasze dziecko. Jednak napotykamy trudności, których nie udaje się szybko i łatwo rozwiązać. Najpowszechniejszym z nich jest trudność w koncentracji. Próbujemy współpracować z dzieckiem i okazuje się, że jest rozproszone. Nie potrafi skupić uwagi. Interesuje je wszystko dookoła, jest pobudzone emocjonalnie i ruchowo. Ma sporą wiedzę, szerokie zainteresowania, jest ciekawskie, ale tylko wtedy, gdy samo ma na to ochotę. Nie jesteśmy w stanie podjąć z nim spokojnej współpracy. Czasem powodem będzie zbyt mała ilość dziennego ruchu, czasem energiczna osobowość. Jednak może się zdarzyć, że powody będą bardziej złożone, a trudności nie miną same, tylko nawarstwią się, by wybrzmieć na etapie wczesnoszkolnym. Warto wtedy potraktować nasze interakcje edukacyjne z dzieckiem jako pole do obserwacji. Może skłoni nas to do wprowadzenia zmian w dotychczasowych aktywnościach, wdrożenia ćwiczeń, które nauczą skupienia uwagi? To bardzo ważny argument, by podejmować świadomie interakcję związaną z nauczeniem dziecka nabywania nowych umiejętności.
Przedszkolak ma przed sobą sporo czasu, warto z niego korzystać, by wchodził w kolejne etapy zdrowy, wesoły, ciekawski oraz wierzył w siebie i swoje umiejętności.
A jeśli uda nam się zainteresować go czytaniem, będzie lubił tą formę spędzania czasu, samodzielnie będzie otwierał się nie tylko na nowe historie, które przeczyta, ale także otworzy sobie mnóstwo drzwi do zgłębiania interesujących go dziedzin, wznosząc na wyższy poziom wiedzę o świecie i o sobie samym. Książka to nie tylko źródło wiedzy i historii, to nie tylko narzędzie poznawania i rozumienia. Spędzanie czasu na czytaniu to też niesamowity generator stabilizacji. Po dniu pełnym wrażeń, emocji, hałasu, możemy odpocząć, zanurzając się w swój świat i świat książkowych postaci. Doskonały sposób na złapanie równowagi, uspokojenie i nabranie dystansu. Samodzielne czytanie to także naturalne nabywanie świadomości ortograficznej, co znowu jest sporym ułatwieniem dla ucznia kolejnych klas.
Nauka czytania – pozwól swojemu dziecku na lepszy start
Umiejętność czytania pozwala nakręcić bardzo sprzyjający cykl. Najpierw przedzieramy się przez naukę odczytywania. Dziecko powoli trafia na samodzielny tor – gdy już nie musi skupiać energii na technicznych trudnościach, zaczyna drąży sens, a więc ćwiczy rozumienie tekstu. Powoli odkrywa sens czytanych zdań, zauważa, że nie towarzyszy temu dotychczasowy wysiłek. Jest dumne z siebie, ma satysfakcję, co znów w jak najbardziej naturalny sposób zachęca go do czytania. Jest samodzielne i zainteresowane. A to składa się na pomyślny start szkole, z którego może dalej korzystać
Dobrego startu w szkole! – tego życzymy Waszym Dzieciom. Bo jak wiemy, edukacja to podstawa wszystkiego, to otwarte drzwi, chęć zdobywania wiedzy, wewnętrzny imperatyw, by uczyć się, rozwijać, stawiać pytania i szukać na nie odpowiedzi. A tego, czego się nauczymy nikt już nie będzie mógł nam zabrać.
Nie chcemy przy tym popadać w skrajność, w świetle której nasze rodzicielskie zaangażowanie edukacyjne jest jedyną opcją – czyli: albo się zmobilizujemy albo czeka nasze dzieci tragedia. Tak nie jest i jesteśmy daleko od takiej wizji. Wiele dzieci nauczy się w przedszkolu lub w międzyczasie. Niektóre trafią na dobrych pedagogów lub odnajdą się bez problemu w pierwszej klasie. Jednak, jeśli zdecydujemy się zwrócić uwagę podczas zabawy na te zagadnienia i otoczymy te działania przyjazną, lekką atmosferą, to nic nie stracimy, a zyskamy sporo:
– wzbogacimy nasze rozmowy i zabawy, zwiększymy świadomość językową i stworzymy pole do dodatkowej obserwacji naszego dziecka, a z takiego układu nikt nie może wyjść stratny. ☺
Na koniec, zapytaliśmy kilkoro uczniów starszych klas i rodziców, jak wspominają swoje początki w szkole.
Czy umiejętność czytania w pierwszej klasie szkoły podstawowej okazała się przydatna?
Marcin, lat 9:
– Gdy byłem w zerówce, interesowały mnie dinozaury. Prosiłem mamę, żeby pomagała mi odczytać ich długie nazwy. Chciałem znać je wszystkie na pamięć. Czytanki w pierwszej klasie nie wydawały się przez to trudne.
Tosia, lat 11:
– Poszłam do pierwszej klasy i umiałam już czytać. Mama uczyła mnie w domu, gdy chodziłam do przedszkola. Dzięki temu nauka nie sprawiała mi kłopotów, a zadania domowe nie zajmowały dużo czasu. Nie musiałam długo ćwiczyć pierwszych czytanek. Po jakimś czasie mogłam czytać sobie takie książki, które mnie interesowały.
Ania, lat 14:
– Nie interesowały mnie litery ani cyfry, gdy byłam mała. Mama opowiadała, że nie umiała mnie ani trochę zmobilizować do ćwiczenia. Poszłam do pierwszej klasy przygotowana tylko w takim stopniu, jaki dała mi zerówka w przedszkolu. Moje pierwsze lata w szkole były okropne. Musiałam długo siedzieć przy zadaniach domowych, to mnie męczyło. Mama mi pomagała. Było dużo nerwów przy tym, a i tak nie miałam szans na samozadowolenie i bycie samodzielną. Szukałam atrakcji więc poza lekcjami. Nie skupiałam się ani w szkole, ani przy lekcjach w domu. Gdy moi koledzy i koleżanki czytali już ze zrozumieniem, ja wciąż myliłam się przy rozczytywaniu. Gdy oni uczyli się już z podręcznika, ja mogłam tylko z YouTube, bo nie umiałam się skupić zarówno na czytaniu długich artykułów jak i ich dokładnym zrozumieniu. Gdyby nie pomoc mamy także w ostatnich latach podstawówki, to byłoby marnie. Zniechęcenie, przygnębienie, poczucie, że coś nas przerasta, strach przed odrzuceniem grupy nie sprzyjają ani na początku ani później.
Albert, lat 13:
– Nie umiałem czytać w pierwszej klasie, ale znałem już litery. Musiałem dużo czytać w domu, po lekcjach, uczyć się czytanek. Nie podobało mi się to. Byli w klasie koledzy, którzy nie musieli już ćwiczyć czytania, bo dobrze czytali. Im we wszystkim szło lepiej. Oni też więcej wiedzieli, a jak czegoś nie wiedzieli, to potrafili szybko poszukać.
Maja, lat 11:
– Lubię czytać, ale nie lektury, tylko to, co sama znajdę dla siebie. Myślę, że nie lubiłabym czytać, gdybym nie zaczęła szybko nauki. W szkole trzeba już czytać czytanki i lektury, nie ma czasu na czytanie dla przyjemności. Uczyłam się czytać w domu przez kilka lat i sprawiło mi to wiele trudności. Kłopotem było skupienie. Widziałam literki odwrotnie. Myliły mi się strony – prawa z lewą. Cieszyłam się, że nie zaczęłam dopiero w szkole. Wiele moich znajomych nie czyta nawet krótkich artykułów, tylko interesuje się przeglądaniem filmów i memów w telefonach.
Kasia (mama), lat 39:
– Nigdy nie było moją ambicją, by uczyć czytać dzieci samemu. Miałam dużo wiary w instytucję przedszkolną i liczyłam na to, że szkoła w dzisiejszych czasach jest przyjazna dziecku. Jednak mimo, że wiele zmieniło się od czasów, gdy sami byliśmy uczniami, niestety system pozostał bez zmian. Nadal uczy się razem cała grupa dzieci, realizując równo jeden wspólny zestaw ćwiczeń i podręczników. Dzieci same dostrzegają momenty, gdzie wysiłek je przerasta. Same oceniają się krytycznie, mimo maksymalnego wzmacniania ze strony dorosłych. Wciąż uważam, że dobry i samodzielny start w szkole ma znaczący wpływ na dalsze lata nauki. Dziecko, któremu źle idzie nauka w szkole, ma niższą samoocenę, ucieka od zagadnień edukacyjnych, szukając dowartościowania głównie w wirtualnym świecie. Wydaje mi się, że dobrze przygotowane dziecko, zaskoczy w szkole mniejszym kosztem i bardziej zadowolone, a przede wszystkim samodzielnie będzie od początku dbało o swoje sprawy.
Przy moim pierwszym dziecku, które poszło do szkoły, byłam przerażona, że obsługuje telefon, a równocześnie nie czyta sprawnie. Takie dziecko jest podatne na sugestie algorytmów, a więc innymi słowy jest zalewane treściami, których nie reguluje świadomie. Drugą kwestią jest to, że jeśli najpierw dziecko opanuje możliwości technologiczne poruszania się w wirtualnym świecie – odkryje gry, filmiki na YouTube, Tik-Toka itp., będzie trudniej przekonać je, że czytanie jest również atrakcyjną formą spędzania czasu.
Posyłałam moje drugie dziecko do szkoły i już nie miałam złudzeń, że umiejętność czytania, choćby na poziomie zupełnie podstawowym otworzy mu wiele drzwi, ubezpieczy jego dzieciństwo, zredukuje szkolną presję i stres, zwiększy jego poczucie własnej wartości i usamodzielni jego działania. Tak właśnie się stało. Syn jest aktualnie w 7 klasie i wciąż procentuje jego dobry start i kolejne zdobywane umiejętności.
Jola (mama), lat 37
– Moje przedszkolaki (4 i 6-latki) oswajają się z literami od małego. Na początku pokazywałam im słowa globalnie. Otoczyłam ich zabawy literami. Temat czytania był zawsze u nas aktywny i naturalny. Jednak, gdy przeszliśmy rok temu od zabaw i oswajania do ćwiczenia syntezy wyrazowej, okazało się, że napotkaliśmy trudności. Dla młodszego syna te trudności były naturalne i same minęły – po chwilowym spadku zainteresowania, sam do tego wrócił i dziś ładnie czyta. U córki pojawiły się problemy z koncentracją i lateralizacją. Okazało się, że ma świetną pamięć i jest słuchowcem. Szybciej uczyła się zasłyszanych tekstów na pamięć niż rozczytywała proste słowa. Zaczęła odwracać się od czynności, w których czuła skutki tych trudności. Jednak nie odpuściłam tematu, tylko zmieniłam podejście. Uznałam, że na etapie przedszkola mogę działać bez presji, jeśli nie podejmę wyzwania, czas nie zrobi tego za mnie i za chwilę w szkole problemy zaczną się nawarstwiać. Postawiłam na więcej ruchu, zaakceptowałam, że musimy przechodzić wolniej pomiędzy poszczególnymi etapami trudności. Ćwiczenia muszą być krótsze i prostsze, żeby były przyjemne. Zaczęłam pracować z jej problemem braku skupienia i nadaktywności ruchowej. Aktualnie, jestem przekonana, że jest przygotowana do szkoły. Małe, ale codzienne zabawy edukacyjne przyniosły efekt i córka czyta, a ja, jako mama wiem o niej o wiele więcej i myślę, że ta wiedza i świadomość jej cech pomoże mi ją mądrze wspierać dalej.
Żadne dziecko nie zasługuje na to, by sobie nie radzić. Każde ma przecież swoją indywidualną metodę i potrzebę określonego czasu. Niestety system w tym nie pomoże naszym dzieciom. Jako rodzice, musimy zawalczyć i pomóc naszym pociechom dobrze wystartować. Warto więc skorzystać z lat wczesnego dzieciństwa, z etapu przedszkolnego, by móc naturalnie i bez presji rozwijać umiejętności maluchów.
Napiszcie nam o swoich doświadczeniach czy przemyśleniach, a my tymczasem kibicujemy Wam i Waszym Dzieciom, beztroskiemu dzieciństwu i równie udanemu etapowi wczesnoszkolnemu!